Ostatni etap 100. edycji Tour de France zakończył się zwycięstwem Marcela Kittela, ale tego dnia wszyscy mówili o Chrisie Froomie. Brytyjczyk z lampą szampana wjechał na Pola Elizejskie świętując swój największy sukces w karierze. W Paryżu zadowolony był również Michał Kwiatkowski, Polak zakończył TdF na 11. miejscu.
Trzy tygodnie zmagań, 21. etapów i ponad 3000 kilometrów w nogach. Po takim okresie ciężkiej pracy należy się porządny odpoczynek. Dlatego też ostatni odcinek wielkich turów nazwany jest etapem przyjaźni. Lider spokojnie może odbierać gratulacje, napić się lampkę szampana i celebrować sukces. Natomiast walka o etapowe zwycięstwo rozgrywa się dopiero na ostatnich kilometrach. Nie inaczej było i w tym rok Chris Froome jechał spokojnie w otoczeniu swoich kolegów, ściskał ręce rywali i zastanawiał się nad tym kiedy zadzwoni królowa. Natomiast peleton powoli zmierzał do Paryża, oczywiście znalazło się kilku śmiałków, którzy żądni chwały próbowali zaatakować i wygrać na Polach Elizejskich, ale grupy sprinterskie nie pozwalały im odjechać. O ostatecznych rozstrzygnięciach zadecydował finisz z grupy zasadniczej. W niedzielny wieczór, przy sztucznym świetle, tysiące fanów mogły oklaskiwać zwycięstwo Marcela Kittela. Dla Niemca był to czwarty skalp w tegorocznym TdF.
***
Cały artykuł dostępny na stronie naszego Partnera Informacyjnego: Sport-Euro.pl
fot. letour.fr